Mistrz drugiego planu

Philip Seymour Hoffman, bo o nim mowa, to zdecydowanie jeden z tych aktorów, których najczęściej możemy oglądać w rolach drugoplanowych, za plecami bardziej znanych gwiazd kina. Wystąpił między innymi u boku Al'a Pacino ("Zapach kobiety"), Andy'iego Garcia i Meg Ryan ("Kiedy mężczyzna kocha kobietę") i Robin'a Williams'a ("Patch Adams"). Dopiero w roku 2005 doczekał się roli, która zmieniła jego pozycję w świecie showbiznesu filmowego. "Capote" to film, który przyniósł popularność Seymour'owi Hoffman'owi. Za rolę w tym dramacie biograficznym aktor zgarnął dwie najważniejsze nagrody indywidualne w 2006 roku, Oscara - dla najlepszego aktora pierwszoplanowego i Złotego Globa - dla najlepszego aktora w dramacie. Można było przypuszczać, że od tego czasu pojawiać się będą propozycje kolejnych ról pierwszoplanowych, jednak od tego czasu Philip Seymour Hoffman wystąpił w kolejnych produkcjach...za plecami swoich kolegów po fachu. Najpierw mogliśmy go zobaczyć w dość abstrakcyjnej historii o rozgłośni radiowej, znajdującej się na terenie statku krążącego u wybrzeży Wysp Brytyjskich - "Radio na fali", a obecnie uwaga wszystkich miłośników sztuki filmowej skierowana jest na nominacje do Oskarów oraz dwa filmy, które walczą o statuetki w kilku kategoriach - mianowicie "Moneyball" i "Idy marcowe" więcej>> w których Seymour Hoffman po raz kolejny zagrał drugie skrzypce (odpowiednio za plecami Brad'a Pitt'a oraz George'a Clooney'a i Ryan'a Gosling'a więcej>>).

 

 Philip Seymour Hoffman z George Clooney'em 

 

Mimo tego, że widać go wciąż tylko na drugim planie, to zdołał zaskarbić sobie sympatię widzów, którzy pamiętają jego kreacje (być może również za sprawą charakterystycznego wyglądu aktora). Warto zaznaczyć, że produkcje, w jakich bierze udział, zawsze stoją na wysokim poziomie i niemal za każdym razem wymieniane są w czołówce najlepszych filmów w danym roku. Należy więc mieć nadzieję, że już wkrótce po raz kolejny zobaczymy Seymour'a Hoffman'a na ekranach naszych kin, w kolejnym bardzo dobrym filmie. Być może aktorowi uda powtórzyć się sukces "Capote", który w sporej części twórcy zawdzęczają właśnie odtwórcy tytułowej roli. Czekamy więc, kiedy po raz koleny producenci mu zaufają i obsadzą w roli pierwszoplanowej.

 

                                                                                                             Autor: Adam Plutowski

Opinie:

Nie znaleziono żadnych komentarzy.

Wstaw nowy komentarz